sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział 6

6 rozdział dodaję już, bo potem ciocia zajmie komputer i szybko go nie odda ;p
Mam nadzieję, że się wam spodoba :)




Tydzień później
Leon
Przez cały ten tydzień codziennie spotykałem się z Violą po lekcjach, żeby pomóc jej przygotować się do egzaminu. Jest na serio świetna. Na 100% dostanie się do Studio. Miałem tez okazję lepiej ją poznać. Opowiedziała mi o swojej mamie i nadopiekuńczym ojcu. Ja też jej sporo o sobie powiedziałem. Bardzo się zmieniłem przez ten tydzień. Zanim poznałem Violettę byłem arogancki, wredny i samolubny, a teraz zaprzyjaźniłem się z Maxim. Hm... Może zrobię Violi niespodziankę i pójdę z nią dzisiaj na egzamin...

Naty
Siedzę w parku i nie wiem co ze sobą zrobić... Ludmi wyjechała z rodzicami i Cami na weekend nad jezioro, Fran pomaga Luce w Resto, a Viola ma egzaminy... Co za nudy!
- Hej! Możemy porozmawiać?
To Maxi. Och, jak on mi się podoba... Może mu to powiem, ale co jak będzie się śmiał???
- Tak, jasne - Uśmiechnęłam się.
- Wiesz - zaczął - już od jakiegoś czasu chcę ci powiedzieć taką jedną rzecz, ale jakoś nie miałem odwagi... Podobasz mi się Naty.
Nie wierzę. Czy on powiedział, że mu się podobam?
- Maxi... - nie mogłam powiedzieć nic więcej.
- Już rozumiem. Nie musisz nic mówić. - Powiedział i wstał.
- Nie! Maxi, czekaj! Ty też mi się podobasz... - powiedziałam to i rzuciłam mu się na szyję. Zrobiliśmy sobie zdjęcie i wysłałam je do dziewczyn. Jestem taka szczęśliwa!

W tym samym czasie
Violetta
Dzisiaj egzaminy. Strasznie się boję. A jak się nie dostanę? A co jeśli zrobię z siebie pośmiewisko? Nie. Nie dam rady. Rezygnuję. Usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Violu, to do ciebie!
Do mnie? Kto mógłby do mnie przyjść? Może to Naty... Ale w drzwiach stał...
- Leon! - podbiegłam do niego i się przytuliłam.

- Nie wiedziałem, że się tak za mną stęskniłaś.
- Przepraszam. To takie... Taki odruch - powiedziałam zawstydzona. - Co ty tu robisz? 
- Chciałem zrobić ci niespodziankę. Pomyślałem, że możesz się stresować, więc postanowiłem dotrzymać ci towarzystwa.
- Dziękuję! Jesteś wspaniały!
- No wiem - uśmiechnął się. Ja też zaczęłam się śmiać.
- I taki skromny...
- Cały ja. To co? Idziemy? Nie chcesz się chyba spóźnić?
Całą drogę do Studio rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Dopiero w szkole zaczęłam się znów bać. Na szczęście miałam przy sobie Leona...
- Violetta Castillo. - Poskoczyłam, gdy to usłyszałam.
- Dasz radę - szepnął Leon.
Miał rację. Gdy skończyłam śpiewać, wszyscy bili mi brawo na stojąco. Z tańcem też sobie nieźle poradziłam. Gregorio powiedział mi, że mam potencjał.
- Wyniki będą za godzinę - oznajmił Pablo.
Jeszcze tylko godzina stresu i po wszystkim. W między czasie poszłam z Leonem do Resto. Gdy wróciliśmy, wyniki już były.
- Leon, ty idź. Ja nie dam rady.
- No dobrze.
Chwilę później wrócił ze smutną miną.
- Wygląda na to, że do dzisiaj razem chodzimy do Studio - powiedział i się uśmiechnął. A ja drugi raz rzuciłam mu się na szyję. Od razu napisałam do dziewczyn:
"Dostałam się!!! I zapraszam dzisiaj do mnie na nocowanie ;)"
Dostałam cztery sms-y o tej samej terści: 
"Gratuluję! Wiedziałam, że się dostaniesz. Na pewno przyjdę ;)"
Potem Leon odprowadził mnie do domu.
- Może wejdziesz? - zaproponowałam.
- Jasne. Czemu nie. - Uśmiechnął się. Jak ja uwielbiam, gdy on się uśmiecha.

Leon
Gdy weszliśmy do salonu, z gabinetu wyszedł ojciec Violetty.
- Dzień dobry panu.
- Dzień dobry Leonie. I co Violu? Dostałaś się?
- Oczywiście, że tak - odpowiedziała.
- To świetnie. Leon, może zostaniesz na obiedzie?
Zdziwiłem się tym zaproszeniem, ale się zgodziłem.
- Tato, dzisiaj przyjdą do mnie na noc koleżanki, dobrze?
- Dobrze, tylko nie kładźcie się późno spać.
- Okey.
- Ja też ci muszę coś powiedzieć. Dzisiaj przyjechał do nas gość.
- Jaki gość? - spytała Viola.
- Federico.
- Na serio? Mam wrażenie, że nie widziałam go od wieków! - Krzyknęła Violetta.
Co to za Federico? Wygląda na to, że się znają...

Violetta
Nie wierzę. Federico tu jest. Tak się za nim stęskniłam! O, chyba tu idzie...

- Cześć Fede! 
- Violetta!
- To jest mój przyjaciel Federico. Poznaliśmy się gdy byłam z tatą we Włoszech, a to jest mój przyjaciel Leon.
- Cześć miło cię poznać. - powiedział Federico.
- Ja muszę już iść. Dziękuję za obiad. - powiedział Leon i albo mi się wydawało, albo był trochę smutny.
- Gdzie idziesz? - Spytałam.
- Na tor. Muszę trochę poćwiczyć.
- Mogę iść z tobą?
- Jeśli chcesz. - Uśmiechnął się.
- Chcę! Chcę! Chcę!
- No dobrze, dobrze - zaczął się śmiać.
- Fede, idziesz z nami?
- Nie. Muszę się jeszcze rozpakować.


2 komentarze: