niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 15

Miałam wstawić ten rozdział jutro, ale macie :) Mam nadzieję, że się spodoba.
 Dobijecie do 400 wejść? :D





Leon
To Viola... Słychać było, że jest smutna. Muszę jej wszystko powiedzieć. Nie chcę, żeby dowiedziała się tego od Clary.
- Tak, wejdź.
- Leon - zaczęła - żeby wszystko było jasne: nie jestem na ciebie zła. Jestem wściekła na tę małpę, za to, że nazwała cię "skarbem". Proszę, powiedz o co chodzi.
- Poznałem Clarę, gdy przeprowadziła się do Buenos Aires dwa lata temu. Mieszkała kilka domów ode mnie i tak się złożyło, że też chodziła do Studio. Poznaliśmy się i wydawała się być na serio fajna. Zaprzyjaźniła się z Lu i z Diego. No a potem zaczęliśmy ze sobą chodzić. Byłem naprawdę zakochany. Rok później po prostu wyjechała. Nawet się nie pożegnała. Potem Lu dała mi list, który do niej wysłała ze Stanów. Pisała tam, że nigdy mnie nie kochała i była ze mną tylko dlatego, że kupowałem jej prezenty. Strasznie mnie to zabolało i to przez nią stałem się arogancki. Dzięki tobie znów jestem sobą. Violetto, nic nie czuję do Clary. Kocham tylko ciebie i to się nie zmieni. 
- Wiem Leon - uśmiechnęła się delikatnie - też cię kocham. I wierzę w każde twoje słowo. Jedno mnie tylko przeraża. Ona nie odpuści. Przyjechała tu w jakimś celu i boję się, że będzie chciała nas rozdzielić.
- Nie uda jej się - powiedziałem z przekonaniem. Viola tylko się uśmiechnęła i przytuliła do mnie.
- Odprowadzę cię do domu. Jest już późno. - powiedziałem.

Tomas
Czekam, aż Viola wyjdzie z domu Leona. Wszyscy już wyszli. Dobrze, że poznałem Clarę. Razem łatwiej nam będzie ich rozdzielić. No nareszcie wychodzi. Ciekawe, czemu tak długo tam siedziała. I dlaczego ten idiota z nią idzie? Pewnie udaje dżentelmena i ją odprowadza do domu. Czy mi się zdaje, czy zaczyna padać? No super...

Violetta
- Och., dlaczego zaczęło podać! 
- Zaraz będzi... -  wiedziałam, że coś mówi, ale nie usłyszałam co, bo przerwał mu potężny grzmot, a ja podskoczyłam.
- Boisz się burzy?
- T-tak. Bardzo. - Na szczęście byliśmy już w moim domu. - Ramallo, mógłbyś odwieźć Leona do domu? Zaczęło strasznie lać.
- Oczywiście, Violetto. Nie ma sprawy.
- Violu, idź wynieś śmieci zanim rozpada się na dobre. - powiedział tata.

Tomas
- Nie ma szans, żeby teraz wyszła
- Zaczekajmy jeszcze 10 minut - powiedziała Clara i miała rację. Chwilę później z domu wyszła Violetta z workami pełnymi śmieci. - No leć, bo zaraz pobiegnie z powrotem do domu!
Podbiegłem do Violi.
- Cześć!
- Em... My się znamy?
- Tak. Jestem Tomas, a ty jesteś śliczna.
- Dzięki, ale mam chło...
Zanim dokończyła pocałowałem ją.
- A CO TO MIAŁO BYĆ??!! - Wrzasnęła i uciekła do domu. Mam nadzieję, że Clara zrobiła zdjęcie.
- I jak? Masz to? - spytałem gdy byłem już koło niej.
- Oczywiście!

20 minut później
Clara
Och, nienawidzę deszczu. Jestem cała przemoczona, ale było warto! Teraz wystarczy, że wyślę zdjęcie Leonowi. Jutro go pocieszę i znów będzie mój.

Leon
Czuję się już lepiej. Rozmowa z Violą pomogła. Właśnie sprawdzałem pocztę i zobaczyłem e-mail od Clary. Najpierw chciałem go usunąć, ale byłem ciekawy czego chce:

Leon, proszę, przeczytaj tę wiadomość do końca.. Chcę ci pokazać jaką fałszywą i kłamliwą osobą jest Violetta. Szłam właśnie do domu gdy zobaczyłam to:
Myślę, że powinieneś wiedzieć, że twoja dziewczyna ma też kogoś innego. Nie wysłałam ci tego, żeby cię zranić, ale żeby ci uświadomić, że zasługujesz na kogoś lepszego niż ta dwulicowa Violetta.
Całuski, Clara

Nie wierzę! To nie może być Violetta! Ale zdjęcie nie wygląda na photoshop... Nie wierzę.

Violetta
Dobrze, że Leon wszystko mi powiedział. Teraz moja kolej. Muszę mu powiedzieć o Tomasie zanim dowie się tego od kogoś innego. Miałam właśnie dzwonić, gdy dostałam od niego wiadomość: 
"Violetto, jak mogłaś???" 
A pod spodem było zdjęcie moje i Tomasa. Nie wierzę! Kto zrobił nam zdjęcie?! Wszystko zepsułam! Muszę iść do niego wszystko mu wyjaśnić! Wybiegłam z domu tak, jak stałam i skierowałam  się do Leona. Muszę coś zrobić! Wyjaśnić mu! Mam nadzieję, że mi uwierzy. Byłam już prawie u niego. Wystarczyło przejść przez ulicę. Byłam tak zrozpaczona, że ni spojrzałam czy nic nie jedzie i wbiegłam na jezdnię. Najpierw usłyszałam pisk opon, potem grzmot, a później nie słyszałam nic.




*********
I jak? 
Podoba się? :)

2 komentarze: