Violetta
Od tygodnia przychodzą do mnie ci sami ludzie. Nie mam pojęcia kim są, ale czuję, że się o mnie martwią. Muszę się obudzić. Dla nich. Powoli otwierałam oczy. Udało się. Ujrzałam pochylonego na krześle chłopaka. Był bardzo przystojny. Siedział przy mnie cały czas. Lubię słuchać jego głosu.
- Gdzie ja jestem?
- Violetta! Obudziłaś się! Panie doktorze! - krzyknął chłopak. Był bardzo szczęśliwy.
- Czy może nas pan na chwilę zostawić? - zapytał mężczyzna w białym kitlu. Gdy chłopak wyszedł, zwrócił się do mnie. - No dobrze pani Castillo. Sprawdźmy ile pani pamięta. Proszę mi powiedzieć coś o sobie.
- Wiem tylko, że nazywam się Violetta Castillo.
- No tak. Mogłem się tego spodziewać. Ma pani amnezję - powiedział mi w skrócie, dlaczego się tu znalazłam.
- Czyli nie będę mogła chodzić? - spytałam ze łzami w oczach.
- Tego nie wiemy, ale proszę nie robić sobie dużych nadziei. Mogę jedynie obiecać, że zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby tak się nie stało.
Tomas
Fran właśnie dostała sms-a, że Violetta się obudziła, ale ma amnezję. To moja szansa! Wmówię jej, że Leon to oszust i pokażę stare zdjęcie jak się całowaliśmy. Będzie moja!
Leon
Jestem taki szczęśliwy! Moja Viola się obudziła! Mam nadzieję, że mnie pamięta. Lekarz powiedział, że mogę już do niej wejść.
- Hej - miałem ją pocałować, ale się powstrzymałem. Jeśli mnie nie pamięta, wystraszyłbym ją.
- Cześć - uśmiechnęła się. - Wiem, że siedziałeś przy mnie przez cały czas, ale cię nie pamiętam.
- Jestem Leon Verdas. Twój chłopak - powiedziałem jej wszystko o niej, o sobie i o naszych przyjaciołach. Zaśpiewałem jej Podemos, a potem Voy Por Ti. Trzy godziny później powiedziała:
- Szkoda, że nic nie pamiętam. A teraz proszę cię, żebyś poszedł do siebie do domu i wyspał się porządnie. Bez obrazy, ale wyglądasz strasznie.
- Och ty! Ja zawsze wyglądam świetnie, ale dla mojej księżniczki zrobię wszystko - uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w policzek.
Violetta
Leon jest świetny. Jest taki zabawny i uroczy. Po jego wyjściu do sali wszedł lekarz.
- Może pani dzisiaj wyjść ze szpitala. Tylko proszę na siebie uważać i stosować się do moich zaleceń. Mam też dobrą wiadomość. Jeśli będzie pani powtarzała te ćwiczenia codziennie, to za dwa miesiące będzie pani mogła pobiec w maratonie.
- Naprawdę? Dziękuję bardzo!
Pomógł mi usiąść na wózku, a potem mężczyzna, który przedstawił się jako mój ojciec zawiózł mnie do domu.
Dzień później
Wyszłam, a właściwie wyjechałam na spacer. Miałam dość siedzenia w domu. Zatrzymałam się przy ławce nad rzeką. Tu był taki śliczny widok! Poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam bruneta z ładnym uśmiechem.
- Violu, tak się cieszę, że cię widzę! - przytulił mnie.
- Przepraszam, ale cię nie pamiętam.
- Jestem Tomas. Twój chłopak.
Byłam lekko zdezorientowana.
- Em... Moim chłopakiem jest Leon...
- Mogłem się tego spodziewać... Leon to oszust. Musiałem wylecieć do Madrytu do ojca, bo był poważnie chory. Gdy dowiedziałem się o wypadku chciałem wrócić, ale nie mogłem. Chciałem siedzieć przy tobie, ale musiałem być przy ojcu. Leon wykorzystał tę okazję. od dawna mu się podobasz, ale nie chciał zrozumieć, że ze mną jesteś szczęśliwa. Tu mam dowód.
Pokazał mi zdjęcie
- Wierzę ci - powiedziałam.
- Viola, co ty tu robisz z nim? - usłyszałam Leona.
- Nie udawaj! Tomas mi wszystko wyjaśnił. Wiem, że mnie okłamałeś. To on jest moim chłopakiem, a nie ty. A ja ci zaufałam!
- Violu, to nie tak! To on kłamie! Ja cię kocham. Jesteś dla mnie wszystkim, Violetto. Jesteś całym moim światem - w oczach miał łzy. - Spójrz - pokazał mi zdjęcie
Teraz już zupełnie nie wiedziałam, co mam myśleć. Nagle poczułam, że coś uderzyło mnie w głowę i na chwilę zrobiło mi się ciemno przed oczami. Gdy je otworzyłam, zobaczyłam Leona i Tomasa.
- Violu nic ci nie jest? - spytał zmartwiony Leon.
- Nie, tylko głowa mnie trochę boli. Wynoś się! Nie chcę cię więcej widzieć!!!
- Ale Violu! To Leon cię okłamał! - krzyknął zdziwiony Tomas.
- Nie. Po tym uderzeniu piłką wszystko sobie przypomniałam. Jesteś zwyczajnym kretynem i kłamcą. Nie chcę cię znać. Chodźmy Leon.
Zaczął pchać mój wózek. Nie mogę się odczekać momentu, w którym stanę na nogi. Zaprowadził mnie do swojego domu. Przez całą drogę nie odezwał się nawet słowem. W środku zrobił mi gorącą czekoladę i zaczął smażyć naleśniki.
- Leon, powiesz coś? - Martwiłam się o niego. Przerwał na chwilę, podszedł do mnie i powiedział:
- Kocham cię Violetto.
- Też cię kocham. Najbardziej na świecie. Przepraszam, że ci nie uwierzyłam.
- Miałaś prawo. Wybaczam ci - uśmiechnął się do mnie. Kocham te jego dołeczki. - Zaczekaj chwilkę.
Wrócił do mnie z uśmiechem na twarzy i ukląkł na jedno kolano.
- Violetto Castillo, wyjdziesz za mnie?
*********
I jak? :)
Teraz kolejna część wykreślanki :)
Odpada Lara i Tomas
Kto następny? :)
Powiem krótko: Kopara mi opadła!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że w pozytywnym sensie... :P
UsuńOdpada Broduey.
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału - boski. Jestem Twoją nową czytelniczką. W poprzednim rozdziale podałam ci chyba fajny pomysł, ale szkoda że go nie wykorzystałaś...
Pomysł jest dobry :)
UsuńMoże go wykorzystam na drugim blogu :)