środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 32

Violetta
Dlaczego on tu przyszedł?! Myślałam, że wyraziłam się jasno, że nie chcę go więcej widzieć.
- Czego chcesz?
- Przeprosić cię. Nie oczekuję, że mi wybaczysz, ale muszę cię przeprosić. Zachowywałem się jak palant i skończony idiota. Nie brałem pod uwagę tego, że jesteś z Leonem szczęśliwa. Obiecuję, że już nigdy nie będę próbował was rozdzielić.
- A skąd ta zmiana?
- Ludmiła widziała tę scenę w parku i jak poszliście zaczęła się na mnie drzeć. Mówiła, że jeśli cię kocham, to powinienem pozwolić ci być z Leonem i nie wtrącać się. Zrozumiałem, że ma rację.
- Tomas, jestem wściekła za to, co nam zrobiłeś, ale każdy zasługuje na drugą szansę. 
- Naprawdę? - uśmiechnął się z ulgą.
- Tak, ale teraz musisz udowodnić, że na nią zasługujesz. I musisz też przeprosić Leona.
- Już to zrobiłem. Najpierw myślałem, że mnie walnie. Powiedział, że przyjmuje przeprosiny, ale przyjaciółmi raczej nie zostaniemy...
- Fran już jestem! - krzyknął z dołu Marco. - A co on tu robi?
- Przeprasza - powiedziałam razem z Fran.

Tomas
Ludmi miała rację. Byłem skończonym kretynem. Muszę jeszcze porozmawiać z Violą.
- Możecie nas na chwilę zostawić samych? - zwróciłem się do Marcesci, a oni wyszli bez słowa. - Mam jeszcze jedno pytanie...
- Tak?
- Co mam zrobić, żeby Ludmiła zgodziła się pójść ze mną na randkę?
- Oj, trochę pracy by cię czekało, ale ona jest z Xsavierem.
- Ale jak to? Widziałem go, jak całował się z jakąś dziewczyną. 
- Co ty wygadujesz?! Jak on mógł jej to zrobić... Myślę, że wystarczy, że ją pocieszysz. Ona to doceni. O! Właśnie do mnie dzwoni.
- Viola?
- Lu, ty płaczesz?
- Tak, bo Xsavier zerwał ze mną przez sms-a. Napisał, że wraca do Francji, bo tu mu się nie podoba.
- Jestem teraz u Fran. Jak chcesz to przyjdź. Pogadamy sobie.
- I pokażesz mi pierścionek - zaśmiała się. - Już do was idę.
- Pierścionek? - zapytałem.
- Tak. Leon mi się oświadczył.
- Gratuluję! - powiedziałem szczerze. - Muszę już iść. Cześć i dzięki za wszystko.
- Nie ma za co.


Ludmiła
Jak on mógł mi to zrobić?! Myślałam, że to ten jedyny. Nie mam szczęścia w miłości... Wchodząc do Fran, wpadłam na kogoś.
- Przepraszam...
- Nic się nie stało.
- Tomas? Co ty tu robisz?
- Przyszedłem przeprosić Violettę. Twój wykład dał mi dużo do myślenia. A co do Xsaviera, to nie był ciebie wart.
- Skąd o nim wiesz - zapytała zdziwiona.
- Widziałem, jak całuje się z inną dziewczyną i byłem przy twojej rozmowie z Violą. No chodź tu - powiedziałem i ją przytuliłem. Przez chwilę bałem się, że mnie walnie albo znów się wydrze, ale tylko mocniej się we mnie wtuliła. - Dasz się namówić jutro na spacer?
- Czemu nie - uśmiechnęła się. - O 11?
- O 11 - powiedziałem i pocałowałem ją w policzek.

Marco
Film się właśnie skończył i idę do domu. Nie chcę przeszkadzać dziewczynom. Mają sobie dużo do opowiedzenia. Może zadzwonię do Leona i razem pójdziemy do Fede. Albo odwrotnie. Wątpię czy pan Castillo ucieszy się na widok Leona... Szkoda, bo Leon  i Viola idealnie do siebie pasują. Tak jak ja i Fran... Może też jej się oświadczę... 

Francesca
- Macie ochotę na pizzę?
- Tak - powiedziały razem Lu i Viola. Wzięłam się za ugniatanie ciasta, a dziewczyny zrobiły mi zdjęcie:
Gdy pizza się piekła zaczęłyśmy rozmawiać. Viola opowiedziała Ludmi o ojcu, ja o randce z Marco, a Lu wyjaśniła o co chodzi z Xsavierem. 
- No i jak wychodziłam, to wpadłam na Tomasa. Pocieszył mnie i jutro idziemy na spacer.
- Myślicie, że on się zmienił tak na serio? - zapytała Fran.
- Myślę, że tak. Szczerze mnie przeprosił i Leon tez mu wybaczył - powiedziała Violetta.
- A kiedy  zamierzasz wrócić do domu? - zapytała Ludmiła.
- Nie wiem... Jak ojciec mnie przeprosi? O wilku mowa. Dzwoni do mnie.
- O co chodzi tato?
- Gdzie jesteś?
- U przyjaciółki. A co chcesz mi zabronić też widywać się z przyjaciółmi?
- Nie. Chcę tylko wiedzieć gdzie jesteś. Kiedy wracasz?
- Nie wiem. Na razie nie mam ochoty siedzieć z tobą.
- Violetto, wiem że jesteś na mnie zła, ale jestem twoim ojcem.
- Który niszczy moje szczęście. Tato ta rozmowa do niczego nie prowadzi. Ja naprawdę nie chcę się z tobą kłócić.
- Ktoś przyszedł. Zadzwonię do ciebie później.
Po tym telefonie stwierdziłam, że lepiej położyć się spać. Viola była wyczerpana.

W tym samym czasie
German
Dlaczego jest na mnie wściekła? Przecież ma dopiero 18 lat! Jest za młoda na małżeństwo.
- Proszę wejść.
- Dobry wieczór panie Castillo.
- Leon - zadziwiłem się. Odważył się tu przyjść po tej kłótni. - O co chodzi? Violetty nie ma.
- Wiem. Przyszedłem do pana.
- W czym mogę ci pomóc?
- Chciałem powiedzieć, że pana rozumiem i wiem, że kocha pan Violettę, ale ja też ją kocham. Mój ojciec zareagował podobnie jak pan, ale powiem panu to, co jemu: to tylko oświadczyny. Nie planujemy ani ślubu, ani dzieci. Nawet o przeprowadzce jeszcze nie myśleliśmy. Wiem, że myśli pan, że jesteśmy za młodzi, ale ja naprawdę kocham Violettę i nigdy bym jej nie skrzywdził. To tyle. Przepraszam, że zabrałem panu czas - powiedział i chciał wyjść. Byłem pod wrażeniem. Musi strasznie kochać Violę. 
- Leon, zaczekaj. Masz rację. Przyznaję, trochę mnie poniosło, ale martwię się o moją córkę. Teraz wiem, że jesteś odpowiedzialny i nie pozwolisz, żeby coś jej się stało. Przepraszam za moje zachowanie. I mam pewien pomysł...

Leon
To, co wymyślił tata Violetty jest niesamowite. Nie mogę uwierzyć, że sam to zaproponował. Muszę najpierw zadzwonić do Lu i powiedzieć, żeby nie szykowała przyjęcia. 
- I jeszcze jedno. Mów do mnie German. W końcu jesteś już prawie członkiem rodziny - uśmiechnął się.
- Dobrze. Do zobaczenia Germanie.
- Cześć Leon.

Violetta
Ojciec do mnie zadzwonił i powiedział o rozmowie z Leonem. Jutro wracam do domu. 

Miesiąc później

Mogę chodzić! Właśnie wstałam z wózka i przeszłam drogę od jadalni do kuchni. Tam prawie się przewróciłam, ale chodzę!!! Olga, Ramallo, Angie i tata cieszyli się razem ze mną. Pojechaliśmy do szpitala na badania kontrolne. Lekarz powiedział, że jeśli dzisiaj trochę pochodzę, to jutro będę już mogła tańczyć. Tak strasznie się cieszę. Od razu zadzwoniłam do Leona i mu o tym powiedziałam. Od tygodnia prawie go nie widuję i nie wiem czemu. Unika mnie? Niby cały czas do mnie dzwoni, ale to nie to samo. Mam wrażenie, ze coś przede mną ukrywa. Tata też zachowuje się trochę dziwnie. 

Następnego dnia

Dzisiaj idę z dziewczynami na zakupy. Kazały mi przymierzać najróżniejsze zestawy i w końcu wybrały mi delikatnie różową sukienkę na jedno ramię, skórzaną kurtkę i szpilki z kokardkami. Nie mam pojęcia, gdzie ja to założę, ale wyglądałam naprawdę ładnie. Około 15 przyszły do mnie i zaczęły mnie czesać i malować. Nie miałam pojęcia o co chodzi.
- A teraz zakładaj to, co kupiłaś.
- Ale, Cami, dlaczego? O co chodzi?
- Zabieramy cię na imprezę.
Posłusznie założyłam strój:
Ciekawe, co to za impreza, że musiałam się tak wystroić. Dziewczyny też wyglądały niesamowicie. Gdy weszłyśmy do samochodu, zawiązały mi oczy. Ramallo ruszył i dwadzieścia minut później byliśmy na miejscu... Gdziekolwiek byliśmy... Wyprowadziły mnie z samochodu i poczułam rękę, którą tak dobrze znałam.
- Leon, gdzie jesteśmy? 
- Zaraz zobaczysz.
Przeszliśmy jeszcze kawałek i zdjął mi opaskę z oczu. Ujrzałam przepiękny biały dom, a właściwie willę.



2 komentarze:

  1. Zostałaś nominowana do Liebster Blog.
    Szczegóły na moim blogu:http://violetta-castio.blogspot.de/2013/08/liebster-blog_17.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział, czekam na next
    wpadnij do mnie http://tini-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń