środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 33

Violetta
O co tu chodzi? Co to za budynek i co my tu robimy?
- Leon...
- Chodź - powiedział, wziął mnie za rękę i uśmiechnął się tajemniczo.
- Niespodzianka!!!
Zza domu wyskoczyli wszyscy: Fran, Ludmi, Lara, Cami, Naty, Hannah, Marco, Fede, Diego, Maxi, Andres, tata, Angie, rodzice Leona, Olga. Nawet Tomas. 
- O co chodzi?
- To przyjęcie z okazji waszych zaręczyn - wyjaśniła mama Leona.
- Dziękuję! Leon, wiedziałeś o tym?
- Tak. Nie bądź zła. To miała być niespodzianka.
Olga posadziła nas na krzesłach przed domem i goście zaczęli dawać nam prezenty. Dziwne prezenty... O co im chodzi? Od Fran i Marco dostaliśmy komplet ręczników. Od Tomasa i Ludmi - filiżanki. Od Fede i Hanny - ekspres do kawy. Od Caxi - sztućce. Od Lary i Diego - pościel. Od Naty i Andersa - bilety do Paryża (to był najnormalniejszy prezent). Od Angie i taty - klucze, a od rodziców Leona... Inne klucze. Olga i Ramallo dali nam garnki. O co chodzi? Leon nie wydawał się wcale zdziwiony...
- Em... Do czego są te klucze? 
- Naciśnij guzik - powiedziała Angie. Posłuchałam jej. Otworzyły się drzwi do garażu, a tam stał piękny czarny samochód.
- To dla nas?
- A dla kogo? - zapytał rozbawiony tata. 
- A te do czego? - nadal nie ogarniałam o co chodzi.
- Chodź - powiedział Leon. Podeszliśmy do drzwi i włożył klucz do zamka. Weszliśmy do środka.
- To jest prezent od nas - powiedział tata Leona. Kupili nam dom! Mogę mieszkać z Leonem!!!
- Nie cieszysz się? - zmartwił się Leon. - Nie chcesz ze mną mieszkać...
- Leon - powiedziałam i rzuciłam mu się na szyję. Potem wyściskałam naszych rodziców. Nie wierzę, że tata się na to zgodził!
- Chcesz obejrzeć nasz dom?
- Jasne!
Weszliśmy do salonu. Był cudowny!
Potem zobaczyliśmy kuchnię i jadalnię. 

W życiu nie widziałam ładniejszego mieszkania! Leon zaprowadził mnie do łazienki. 
A potem do pokoju gościnnego. Był wspaniale urządzony. Żyrandol jest przecudny...
- A teraz nasza sypialnia - uśmiechnął się. - Sam wszystko wybierałem. Mam nadzieję, że ci się spodoba.
Zaparło mi dech w piersiach, a w oczach stanęły mi łzy.
- Leon, tu jest cudownie - przytuliłam się do niego. Dobrze, że mam wodoodporny makijaż. - Kocham cię.
- Cieszę się, że ci się podoba. Spójrz przez okno...
- Jak pięknie... 
Potem zeszliśmy na taras, gdzie czekali na nas przyjaciele.
- Kochani strasznie wam dziękuję - zaczęłam. - Kocham was wszystkich! Nawet nie wiecie jaka jestem szczęśliwa. Dziękuję.
- Ja podpisuję się pod tym, co powiedziała moja prześliczna narzeczona - powiedział Leon i pocałował mnie w policzek.
- Cieszę się, że masz przy sobie Leona - powiedział tata. - Jesteście dla siebie stworzeni. Cieszę się też, że jesteście szczęśliwi. I, może zdziwi was to, co powiem, ale z niecierpliwością czekam na wasz ślub...
Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale przytuliłam się do niego.
- Kocham cię tato.
- Ja ciebie też córciu.
- Proponuję toast! - zawołała Ludmiła. - Za Violettę i Leona!
- Za Violę i Leona! - powiedzieli wszyscy.
- Za nas - powiedziałam razem z Leonem.
Po wypiciu szampana, Maxi puścił muzykę i zaczęliśmy się bawić. Było świetnie! Kocham wszystkich moich przyjaciół. Nawet mój tata się śmiał. Zrobił sobie zdjęcie z Ramallo i Olgą.
A potem ze mną.

 Tu ja i Lara.
 Ludmi i Tomas. Kto by pomyślał, że tak szybko mu wybaczy. Ale pasują do siebie...
 Fran, Lara i Cami.
 Ja i Leon. Tata zrobił nam zdjęcie, jak tańczyliśmy do Nuesto camino. 
 A potem do Ahi Estare w wykonaniu Ludmi i Maxiego.
Potem usiedliśmy do stołu zjeść baardzo późną kolację i znów zaczęliśmy tańczyć. O 1 w nocy Olga i Ramallo przynieśli tort. Był śliczny. Niestety nie spróbowaliśmy go, bo Leon potknął się o stopień i wpadł w niego twarzą. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- Leon! Ja chciałem zjeść ten tort! - krzyknął z wyrzutem Diego.
- Chcesz, masz - powiedział Leon i rzucił w niego kawałkiem.
- Pożałujesz tego - zaśmiał się Diego i wrzucił Leona do basenu. Na jego nieszczęście, mój ukochany pociągnął go za sobą. Obaj byli cali mokrzy.

Leon
Musiałem się przebrać i pożyczyć Diego moje ubrania. Sam się o to prosił! Nasi przyjaciele rozeszli się do domów o 3 w nocy. Przez cały czas Viola promieniała jak nigdy, a teraz czekała nas pierwsza noc w naszym nowym domu. 
- I jak ci się podoba?
- Jest cudowny - powiedziała kładąc się do łóżka. - Nadal nie wierzę, że tu jestem... Że to prawda... Mam wrażenie, że to tylko cudowny sen... I nie chcę się z niego obudzić.
Położyłem się obok niej i pocałowałem ją namiętnie.
- A teraz wierzysz?
- Kocham cię.
- Ja ciebie też Violu. 
Wtuliła się we mnie. Jak cudownie będzie się obudzić i zobaczyć jej piękną twarz i uśmiech. Teraz nawet w nocy mam ją blisko siebie. Tak się na nią zapatrzyłem, że nie zauważyłem, kiedy zasnęła. Jest taka urocza... I tak pięknie wygląda jak śpi. Jestem najszczęśliwszym facetem na świecie. Czym sobie zasłużyłem na tak wspaniałą osobę? Zamknąłem oczy i cały czas widziałem jej uśmiechniętą twarz. Zrobię wszystko, żeby zawsze się uśmiechała. WSZYSTKO.



********
Wiem, że późno, ale wena mi wróciła :)
Słuchałam w kółko Nuestro Camino
i "zobaczyłam" to, co napisałam.
Podoba się?
I na koniec:
BARDZO WAM DZIĘKUJĘ ZA WASZE KOMENTARZE!
Nawet nie wiecie ile one dla mnie znaczą ;*








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz