czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 35

Violetta
Zobaczyłam motor.
- Leon, nie zacząłeś znów jeździć, prawda?
- Nie. Pożyczyłem ten motor od Lary. Pomyślałem, że zrobimy sobie małą przejażdżkę. 
- Ja na to nie wsiądę!
- To ja cię posadzę.
Zanim zaprotestowałam, już wziął mnie na ręce. Założył mi kask i sam wsiadł na tę piekielną maszynę. Bałam się, więc ścisnęłam Leona najmocniej jak mogłam. Gdy ruszyliśmy, zamknęłam oczy.
 Z jednej strony było strasznie, ale z drugiej to uczucie... Wolności było niesamowite. Już rozumiem Leona.
- Jesteśmy na miejscu - powiedział.
Przywiózł mnie w cudowne miejsce. Był to park. Na przeciwko płynęła rzeka, a na drzewach kwitły śliczne czerwone kwiaty.
- Leon, tu jest wspaniale. Zaprowadził mnie na ławkę, a ja zrobiłam mu zdjęcie
Po chwili zbliżył się do mnie i czułam, że to będzie niesamowity pocałunek.  Nasze usta już prawie się stykały...
...gdy zadzwonił mój telefon. Myślałam, że Leon wyrzuci go do rzeki.
- Halo?
- Violu. Nie uwierzysz! Marco zabiera mnie nad morze! Nasz pierwszy wspólny wyjazd.
- Cieszę się bardzo. 
- Przeszkodziłam wam, prawda?
- To nic takiego Fran.
- Jak to nic? Przecież słyszę, jak Leon coś cały czas mamrocze. Przepraszam. Pa!
- Cześć!
Leon uspokoił się trochę i miał powtórzyć pocałunek. Znów czułam te dreszcze, gdy zadzwonił jego telefon. Teraz to ja się zdenerwowałam. O co tym ludziom chodzi?
- Musimy wracać. Powiedział zły. Lara potrzebuje motoru.
- Och, no dobrze... Ale najpierw wyłączmy telefony.
Uśmiechnął się.
Pół godziny później wracaliśmy do domu. Na podjeździe zobaczyłam śliczne lampiony. Coś czuję, że to nie koniec niespodzianek. W środku było mnóstwo świeczek i róż.
- Och, Leoś...
- Dla mojej księżniczki wszystko - powiedział i delikatnie pocałował. 
- Pójdę się przebrać - niby byliśmy sami, ale i tak chciałam wyglądać ładnie. Dla Leona.
Zeszłam na dół. Na stole zobaczyłam czerwoną świecę, róże i czerwone wino. To będzie cudowny wieczór. 
- Ślicznie wyglądasz - szepnął mi do ucha Leon. Odsunął krzesło, żebym mogła usiąść i nalał mi wina. Po chwili przyniósł spaghetti. 
- Mecz to była wymówka, prawda?
- Jesteś zła?
- Byłabym, ale zrobiłeś to wszystko dla mnie... Nie mogę się złościć.
Zaczęliśmy jeść. Na deser przyniósł cisto z kremem i czekoladowymi serduszkami. Jest taki romantyczny! Włożył nam po kawałku, napełnił kieliszki i sprowadził do salonu. Zauważyłam, że na przeciwko sofy rozwiesił prześcieradło. Czyżby jakiś pokaz? 

Francesca
Marco jest wspaniały! Zabrał mnie nad morze. I cały czas robił mi zdjęcia



 Okazało się, że Diego też zabrał Larę nad morze. Chyba to razem zaplanowali, bo dziwnym zbiegiem okoliczności znaleźliśmy się w tym samym hotelu. Na tym samym piętrze. My w pokoju 208, a oni w 209.
I tak go kocham!












Po południu zabrał mnie na plażę. Był śliczny zachód słońca. Usiedliśmy na kocu i podziwiliśmy. Nadle Marco ukląkł i zapytał:
- Francesco, czy zostaniesz moją żoną?
- Tak, Marco! Tak! - krzyknęłam i nawet się nie zastanowiłam. Już dawno chciałam żeby mi się oświadczył.
Uśmiechnął się i mnie pocałował. Przytuliłam się do niego i dalej oglądaliśmy zachód słońca. Było cudownie.

Violetta
Usiadłam na sofie, Leon włączył projektor i usiadł obok mnie. Od razu się do niego przytuliłam, a na ścianie wyświetliły się nasze zdjęcia. Większość z nich widziałam pierwszy raz.
- To było na wsi, na ognisku - komentował zdjęcia Leon.
 - To przed ćwiczeniem Pabla. Śpiewaliśmy Voy Por Ti.
 - To zdjęcie zrobiłam na jednej z prób - powiedziałam.
 - A to zrobiła Cami, jak śpiewaliśmy Podedmos.
 - To zdjęcie zrobił Fede. Lecieliśmy wtedy do Londynu.
 - Ludmi dała mi to zdjęcie - zaśmiał się Leon.
 - A tu pierwszy raz byłeś w moim pokoju.
 - To zdjęcie zrobił nam Maxi.
 - A to Naty.
 - Tu spadł ci pamiętnik, a ja go podniosłem. To było nasze pierwsze spotkanie. Okazało się, że zdjęcie zrobiła Fran.
 - Uwielbiam patrzeć w twoje oczy...
 - A to nasz pocałunek z Londynu - zaśmiałam się.
 - To też było w Londynie.
 - To chyba mój pokój - powiedziałam.
 - A to?
- To zdjęcie zrobiła nam Lara, gdy pogodziliśmy się po jednej z akcji Clary.
 - Nasz pierwszy pocałunek - powiedzieliśmy razem.
 - A tu zaręczyny - powiedział Leon i pocałował mnie w rękę.
 - To też z Londynu.
 - Tu się godziliśmy.
 - Nie mam pojęcia skąd to zdjęcie.
- Wiesz, że ja też nie... Dostałem je od Marco.
 - To przed pierwszym pocałunkiem.
 - Tu moja księżniczka pisała do Ludmiły.
- Skąd wiesz, że do niej?
- Strzelam - zaśmiał się.
 - Tu też u ciebie w pokoju.
 - I znów zaręczyny.

 - A tu bal dla Fran.
Pokaz się skończył
- Leoś, to najwspanialszy wieczór w moim życiu. Kocham cię.
- Ja też cię kocham - powiedział i pocałował mnie. Najpierw delikatnie, a potem coraz bardziej namiętnie. Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Po pewnym czasie leżeliśmy wtuleni w siebie, tak że między nami nie było nawet milimetra odstępu. Jakbyśmy byli jednym organizmem. Zapomniałam o wszystkim co było wokół mnie. Liczył się tylko Leon. Cały czas mnie całował i w końcu doszło do TEGO. Potem leżeliśmy przytuleni do siebie i nic nie mówiliśmy. Wystarczyło, że byliśmy przy sobie. Nigdy nie byłam bardziej szczęśliwa. I wiedziałam, ze Leon myśli tak samo. Cały czas gładził mnie po ramieniu i czasem całował w czubek głowy. Ja leżałam na jego torsie i wsłuchiwałam się w bicie jego serca. Wiedziałam, że to najpiękniejszy dźwięk jaki słyszałam. I wiedziałam, że moje serce bije tym samym rytmem. 




******
No i jest pierwszy raz Leonetty...
Tym razem zainspirowało mnie Te esperare.

2 komentarze:

  1. Suuper a takie pytanko violka pędzie w ciąży? ??

    OdpowiedzUsuń
  2. Meegaa :* http://tylkoleonetta.blogspot.com/ zapraszm do mnie jest rozdział 18

    OdpowiedzUsuń