czwartek, 1 sierpnia 2013

Rozdział 2

Następnego dnia
Violetta
Obudziłam się dosyć późno. Wzięłam prysznic i zeszłam na śniadanie. Przy stole siedział już tylko tata.
- Dzień dobry córeczko.
- Cześć. Tato, mam do ciebie pytanie.
- Słucham cię - powiedział, wciąż patrząc w ekran telefonu.
- Czy Angie mogłaby przyjść na moje przyjęcie? Bardzo, bardzo proszęę. - mówiąc to zrobiłam taakie śliczne oczka.
- No dobrze. Niech będzie.
- Dziękuję! - krzyknęłam szczęśliwa. - Ach, zapomniałabym. Dzisiaj po obiedzie idę z Angie na spacer. Nie masz nic przeciwko, prawda?
- Dopóki nie będziesz chodziła sama, to nie. Tylko pamiętaj, że o 17 zaczyna się przyjęcie.
- Dobrze - odpowiedziałam.
Była dopiero 11, a Angie kończy zajęcia o 13. Co ja mam robić przez te dwie godziny?? Po chwili zastanowienia poszłam do salonu i zaczęłam oglądać film.

W tym samym czasie
Angie
Jeszcze tylko dwie godziny i znów spotkam się z Violą. Tak się cieszę, że mogę z nią rozmawiać i mieć świadomość, że German nigdzie jej już nie wywiezie.
- Angie, słuchasz mnie?!
- Przepraszam Pablo. Zamyśliłam się.
- Myślałaś o siostrzenicy, prawda?
- Tak. Jest taka ładna, mądra, pełna energii... Zupełnie jak Maria.
- Dobrze, że się cieszysz, ale proszę cię: skup się na pracy.
- Okey - uśmiechnęłam się.
- Nie masz teraz lekcji? - Zapytał Pablo.
- Nie. Zajęcia zaczynają się o 11:15.
- Jest 11:20.
- Faktycznie! Dzięki Pablo! - Krzyknęłam i wybiegłam z pokoju nauczycielskiego potrącając po drodze Gregorio. Krzyczał coś do mnie, ale niewiele zrozumiałam.

2 godziny później
Violetta
Angie będzie tu za 15 min. Muszę się przebrać. Gdy czesałam włosy, usłyszałam dzwonek, a potem głos Olgi:
- Violu, Angie przyszła.
Wyszłyśmy z domu  i poszłyśmy do parku. Angie nie wytrzymała i zrobiła mi zdjęcie.
- Siadamy? - spytałam wskazując na ławkę.
- A może masz ochotę na koktail?
- Jasne. Znasz jakieś fajne miejsce?
- Oczywiście - powiedziała i ruszyła przed siebie. Doszłyśmy do budynku, na którym było napisane Restoband. W środku było mnóstwo ludzi w moim wieku.
- Na co masz ochotę? - spytała Angie.
- Hm... Weź mi cokolwiek, byle bez malin. Mam uczulenie.
- Okey. Ja idę złożyć zamówienie, a ty zajmij stolik.
Zobaczyłam pusty stolik przy oknie. Gdy czekałam na Angie, patrzyłam na ludzi za oknem. Nagle usłyszałam męski głos:
- Mogę się dosiąść?

******************
Mi się wydaje czy to trochę takie nudne i nijakie...
Co o tym sądzicie?
Kolejny dodam, gdy będą przynajmniej 2 komentarze.
I przepraszam za ten szantaż ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz