niedziela, 15 września 2013

Rozdział 48

Leon
To, co teraz powiem na pewno ucieszy Violettę. Chociaż z drugiej strony boję się, że mi nie wybaczy. Zachowałem się okropnie okłamując ją. Muszę ją jakoś przeprosić. 
- Coś się stało? - zapytała bez emocji. Jak ja mogłem ją tak zranić?!
- Przeszedłem do finału programu. Razem z Cami. 
Na chwilę na jej twarzy pojawił się promienny uśmiech, ale zaraz potem znikł. 
- Myślałam, że nie chcesz brać udziału w reality.
- Jestem ci coś winny.
- Leon, jeśli nie chcesz wygrać, to zrezygnuj. Nie chcę żebyś przeze mnie był nieszczęśliwy. 
- Violetto...
- Nie. Rób co chcesz. Już powiedziałam, że nie będę cię do niczego nakłaniała. To twoja decyzja - powiedziała i poszła do sypialni. Czułem się jeszcze gorzej niż przed rozmową, a Ludmi wcale mi nie pomagała.
- I co się tak patrzysz?
- Jesteś palantem.
- Serio? Nie zauważyłem.
- Kochasz ją?
- Oczywiście, że tak!
- Zależy ci na niej?
- Wiesz, że tak.
- To zrób coś! Biegnij za nią, kup jej kwiaty, zrób kolację. Cokolwiek. Inaczej ją stracisz. Zraniłeś ją swoim porannym zachowaniem, a mówiąc, że zostałeś w programie DLA NIEJ wcale jej nie pomogłeś. Teraz czuje się winna, że przez nią jesteś smutny. Leon, jeśli masz jeszcze jakieś szare komórki, które nie zginęły pod wpływem żelu do włosów, to wymyślisz coś, żeby to naprawić - po tym wykładzie poszła do siebie.
Wiem, że Lu ma rację, ale co ja mogę teraz zrobić?? Już wiem!!! Ale znów potrzebuję pomocy chłopaków.

Trzy dni później
Violetta
Przez ostanie trzy dni prawie wcale nie rozmawiałam z Leonem. Fatalnie się przez to czuję. Rano gdy wstaję, jego już nie ma. Przez cały dzień siedzi zamknięty na poddaszu, a wieczorem, kiedy kładę się do łóżka, on już śpi. I na dodatek coraz częściej boli mnie brzuch. Nic nie mówiłam Leonowi, bo kiedy? Wczoraj byłam z Ludmi w szpitalu i lekarz mi powiedział, że to normalne i nie ma się czym przejmować. Jednak to mnie jakoś nie uspokoiło. A jeśli coś się dzieje mojemu maleństwu?! Potrzebuję wsparcia Leona, ale nie mogę na to liczyć. Zaczęłam się zastanawiać, czy ślub to dobry pomysł... Skoro kłócimy się o taką głupotę i przez to prawie ze sobą nie rozmawiamy, to co będzie później? Przebrałam się i poszłam do sklepu. Pół godziny później byłam z powrotem w domu. 
- Masz wyczucie - uśmiechnęła się Ludmi. - Zaraz ogłoszą, kto wygra program.
Moja ciekawość wzięła górę nad złością i usiadłam obok Ludmiły. Na ekranie zobaczyłam Camilę i Leona. Pomiędzy nimi stał Antonio z kopertą.
- Zwycięzcą pierwszego w historii Studio reality zostaje... Leon Verdas! Moje gratulacje!
Z jednej strony się cieszyłam, że wygrał, ale teraz wyjedzie na pół roku... Mimo, że nie rozmawiamy, zabolało mnie to. Jak ja bez niego wytrzymam? Koniec. Nie mogę myśleć o sobie! Teraz najważniejszy jest Leon.
- Mogę coś powiedzieć?
- Oczywiście Leonie.
- Bardzo się cieszę, że wygrałem. To wiele dla mnie znaczy. Dziękuję wszystkim moim przyjaciołom, ale najbardziej dziękuję mojej ukochanej Violettcie. Gdyby nie ona, nie byłoby mnie teraz tutaj. Dziękuję.
Poczułam łzy w oczach. Muszę z nim porozmawiać. Muszę. Godzinę później wszedł do domu, a ja rzuciłam mu się na szyję. Staliśmy tak dziesięć minut i żadne z nas nic nie mówiło. Brakowało mi tego, dotyku jego ręki na moim ciele. 
- Przepraszam - powiedzieliśmy jednocześnie. Spojrzeliśmy sobie w oczy i pocałowaliśmy się delikatnie, ale namiętnie. 
- Chodź. Muszę ci coś pokazać - uśmiechnął się do mnie tajemniczo i wziął mnie za rękę. Zaprowadził mnie na poddasze. - Zamknij oczy.
Zrobiłam o co poprosił. Weszliśmy do pokoju. Poczułam zapach nowych mebli i świeżej farby.
- Mogę już otworzyć?
- Tak.
Zaparło mi dech w piersi. 
- Leon... Tu jest cudownie!
- Cieszę się, że ci się podoba - uśmiechnął się szeroko.
- Ale skąd wiesz, że to będzie dziewczynka?
- Takie przeczucie... 
- A jeśli to chłopiec?
- To przemalujemy pokój na niebiesko. To nie problem - spojrzał mi w oczy. - Przepraszam za moje zachowanie.
- Ja też przepraszam. 
Przytuliłam się do niego i patrzyłam na pokój. Był wspaniały. Jednak musiałam zepsuć tę chwilę, bo jedno pytanie nie dawało mi spokoju.
- Leon... Kiedy wyjeżdżasz? - jego uśmiech momentalnie znikł z twarzy.
- W poniedziałek.
Poczułam łzy w oczach. Za dwa dni mamy ślub, a już w poniedziałek mamy się rozstać na pół roku?! Jak ja bez niego wytrzymam??
- Kocham cię Violu.
- Ja ciebie też Leon. Nawet nie wiesz jak bardzo...


********
Może być? :)
Rozdział 50 zbliża się wielkimi krokami i obiecuję, że będzie suuper długi ;)
I sporo się wydarzy :)
Dzisiaj finał wykreślanki.
Kto będzie opowiadał w 50 rozdziale? 
Viola czy Leon?
Do was należy decyzja :)

4 komentarze:

  1. Rozdział hmm.....
    Bosski, piękny, wzruszający.... po prostu aż brak mi słów. <3
    Myślę, że w następnym rozdziale mógłby opowiadać Leoś :**

    Do następnego

    Nika ^^_^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Sliczny pokoj....leon.sie postaral:D a w 50 rozdziale niech leon opowiada ;)

    OdpowiedzUsuń