środa, 4 września 2013

Rozdział 44

Leon
Nie chcę być w tej ósemce. Nie wytrzymam pół roku bez Violetty. 
- Francesca i Leon - dokończył Antonio. Viola tak się cieszyła, że rzuciła mi się na szyję.
- Na pewno wygrasz.
- Nie chcę wygrać - spojrzała na mnie z groźną miną. Wiedziałem, że chce, żebym pojechał w tę trasę. Ale ja nie mógłbym...
- Masz wygrać. Dla mnie - uśmiechnęła się delikatnie. To nie fair! 
- Violetto...
- Sam mi mówiłeś, że dla mnie zrobisz wszystko, więc teraz wygraj dla mnie - to był cios poniżej pasa. Dobrze wiedziała jak wykorzystać moje słowa. Mimo wszystko i tak kocham ją najbardziej na świecie.
- Pierwszy etap odbędzie się za dwa dni. Gratuluję wszystkim i powodzenia - powiedział Antonio i zszedł ze sceny. Wszyscy zaczęli rozmawiać o tym kto wygra, a uczestnicy o tym, jakie piosenki zaśpiewać. Ja nie miałem na to ochoty. Cały czas myślałem, co zrobić, żeby tego nie wygrać. Violetta nie wybaczyłaby mi, gdybym przegrał celowo. Albo co gorsz czułaby się winna. Muszę się starać, ale tak, żeby inni byli lepsi. Nie mogę wyjechać.

Ludmiła
Tęsknię za moimi przyjaciółmi, ale nie mogę wrócić. To byłoby zbyt bolesne. Fran dzisiaj do mnie dzwoniła i powiedziała o reality. Fajnie, że moi przyjaciele się dostali. Muszę do nich zadzwonić i pogratulować. W Irlandii nie jest tak źle. Owszem, jest zimniej niż w Argentynie, ale jest też spokojnie. Mieszkam u znajomych mamy. Są bardzo mili i traktują mnie jak własną córkę. Każdego dnia robię coś innego. Pomagam pani Hudson w domu, gotuję, czytam, śpiewam z jej dziećmi. Nauczyłam się nawet haftować. Najgorzej jest w nocy, gdy muszę iść spać. Gdy zamykam oczy, przypominam sobie wszystko - moich przyjaciół, miasto, ale najbardziej bolesne jest wspomnienie Tomasa... Dlaczego tak trudno mi o nim zapomnieć?! 
- Ludmi, idziesz z nami do biblioteki?
- Już schodzę!
Przebrałam się i zaszłam na dół. Od razu podbiegła do mnie Isabell. To najmłodsza córka pani Hudson.
- Ludmi, jak mama wypozycy mi bajki, to mi pocytas?
- Pewnie, że tak - uśmiechnęłam się. Wyszłyśmy na dwór i akurat zaczęło padać. Stwierdziłyśmy, że mimo wszystko pójdziemy. To tylko mały deszczyk.

Francesca
Dwie godziny temu dzwoniłam do Ludmi. Tęsknie za nią. Zresztą jak wszyscy. Potrzebowała tego wyjazdu, ale smutno i pusto jest bez niej. Dopiero teraz widzę ile wnosiła do naszej paczki. Dobrze, że chociaż możemy do siebie dzwonić. No nie! Znów to samo! Pobiegłam do łazienki. Dzisiaj już trzeci raz wymiotuję. Coś mi zaszkodziło? Może to jakiś wirus?? Albo jestem... Nie. To niemożliwe. Chociaż... Od dwóch tygodni niewiele spałam, dzięki Marco. Nie przeszkadza mi to. Lara i Viola są szczęśliwe i ja też bym była. Muszę się przejść do lekarza. Przebrałam się i poszłam. Na szczęście nie było nikogo.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry, zapraszam. Co pani dolega?
Powiedziałam o moich przypuszczeniach. Pół godziny później usłyszałam:
- Ma pani rację, jest pani w ciąży. 
Wszyłam ze szpitala cała w skowronkach. Ciekawe czy Marco się ucieszy... Na pewno tak!
- Kochanie, wróciłam!
- Fran, gdzie byłaś? Nie zostawiłaś żadnej kartki! Martwiłem się - powiedział i pocałował mnie namiętnie.
- A wybaczysz mi, gdy ci powiem, że będziesz tatą? - zapytałam z uśmiechem. Szczęka mu opadła i zaczął wydawać jakieś dziwne dźwięki. - Skarbie, wszystko dobrze?
- T-tak. Po prostu jestem w szoku. To wspaniała wiadomość! - uśmiechnął się i wziął mnie na ręce. Potem wyjął telefon i zaczął do wszystkich dzwonić. Cieszę się, że on się cieszy. Ale czy sobie poradzimy? Mamy dopiero po 19 lat... Jakoś to będzie. Muszę teraz zadzwonić do rodziców. Powinni być równie szczęśliwi, jak my. Bardzo polubili Marco.

Naty
Tęsknię za Buenos Aires... Za dziewczynami, chłopakami. Na początku było świetnie. Andres zabierał mnie na wycieczki rowerowe, do wesołego miasteczka, do teatru, na basen, ale już od jakiegoś czasu prawie wcale go nie widuję. Cały czas umawia się z kolegami, a potem wraca do domu pijany. Na początku kilkanaście razy dziennie mówił mi, że mnie kocha, a teraz? Ostatnio to od niego słyszałam dwa tygodnie temu. Jak już jest w domu, to oczekuje, że będę mu podawała piwo, gazetę, jedzenie. Nawet po pilota nie chce się podnieść tylko prosi o to mnie. Ja tak dłużej nie mogę. Dzwonił godzinę temu, żebym zrobiła kolację, bo zaraz wróci. I gdzie jest? Pewnie u jednego z "przyjaciół" pije kolejne piwo. MAM JUŻ TEGO DOSYĆ!!! Poszłam do sypialni się spakować, ale najpierw zamówiłam bilet do Argentyny. Napisałam mu kartkę:
Mam już dość bycia twoją służącą.
Wracam do domu.
Nie przyjeżdżaj do mnie, bo nie chcę cię więcej widzieć.
Natalia
Zamknęłam dom i poszłam w stronę taxówek. Pół godziny później byłam na lotnisku. Nie dzwoniłam do nikogo, bo chciałam im zrobić niespodziankę. 

Dwa dni później
Violetta
Naty do nas wróciła! Opowiedziała, co się wydarzyło. Wszyscy jej współczuliśmy. Maxi trochę się obawiał znów z nią spotkać, ale ona traktowała go jak przyjaciela. Z Camilą też się świetnie dogadywała. Tak jak dawniej. Teraz jeszcze tylko brakuje nam Ludmiły. Zaraz trzeba będzie iść do Studia. Odwołali lekcje z powodu reality, ale muszę iść, żeby kibicować Leonowi. Zresztą nie tylko jemu, bo wszyscy są moimi przyjaciółmi, ale on to co innego. Wiem, że nie chce wygrać, ale sama dopilnowałam, żeby się porządnie przygotował. W Studio spotkaliśmy się z resztą przyjaciół.

Cami
Francesca w ogóle się nie przejmuje tym, że zaraz wystąpi. W sumie nie chce przejść dalej, bo jest w ciąży. Byłam mega szczęśliwa, gdy to usłyszałam. Ja denerwuję się jak nie wiem. Maxi próbuje mnie uspokoić.
- Camcia, spokojnie. Przecież występowałaś już mnóstwo razy. Po prostu nie myśl o tych tysiącach ludzi oglądających cię na żywo, ani o jury, które będzie cię oceniało. Nawet jeśli się potkniesz, to przecież nic takiego. Pośmieją się kilka dni i zapomną - miałam chęć go udusić. A co jeśli SIĘ POTKNĘ?!
- Maxi! Zamknij się. Nie widzisz, że Cami jeszcze bardziej się stresuje? - walnęła go w głowę Naty i przytuliła mnie. - Będzie dobrze.
- Dzięki Naty. 
- Zaczynamy! Jako pierwszy wystąpi Federico. 
Potem zaśpiewał Marco, Diego, Fran i przyszła moja kolej. Gdy weszłam na scenę poczułam, jak ściska mnie w żołądku. STOP. W jednym Maxi miał rację. Występowałam już wiele razy. Dałam z siebie wszystko i chyba nieźle mi poszło.
- Wyniki głosowania przedstawimy za godzinę - oznajmił Antonio. - Wszyscy byliście świetni. 
Potem Marotii rozmawiał z każdym z nas i z niektórymi naszymi przyjaciółmi. Pół godziny zleciało baardzo szybko.
- Głosowanie zostało zamknięte. Do następnego etapu przejdą cztery osoby i są to...


******
Jak myślicie, kto?
Mam wrażenie, że jest nudny...
Rozdział dodałam dzisiaj, bo znalazłam trochę czasu.
Następny we wtorek, bo jutro raczej nie dam rady ;(
I komentujcie wykreślankę!
Niedługo 50 rozdział, a wciąż zostało sporo osób.
Możecie skreślić DWIE.

6 komentarzy:

  1. odpada 4 i 10
    Super rozdzial :-D
    masz wielki talent
    KOCHAM twojego bloga!!!! <33

    Jak chcesz to wpadnij do mnie...........
    http://amores-musica-pasiones.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super! :*
    Nie mam pojęcia kto to, ale wiem tylko jedno, że chcę żeby Leosiek był przy Violi <3
    Niech odpadnie 7 i 16 :P

    Zapraszam do mnie (za jakieś 30 minut pojawi się rozdział 5 :) )
    newstoryaboutleonetta.blogspot.com

    xAdusiax

    OdpowiedzUsuń
  3. Niech odpadnie 10 :) i czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niech odpadnie 14
    Świetny rozdział !
    :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Niech odpada 14 i 7 :) Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń