sobota, 7 września 2013

Rozdział 45

Leon
Proszę, niech to nie będę ja. Proszę...
- Do drugiego etapu przechodzą Federico, Marco, Camila i Leon. Gratuluję i do zobaczenia za dwa dni. Tym razem będziecie musieli zatańczyć do wybranej piosenki, a potem ją zaśpiewać. 
No i przeszedłem dalej... Fajnie, że ludziom podoba się jak śpiewam, ale ja nie chcę wygrać! Violetta do mnie podbiegła i rzuciła mi się na szyję.
- Wiedziałam, że ci się uda! Uśmiechnij się skarbie. Powinieneś się cieszyć.
- Jak mogę się cieszyć? A co jeśli wygram?
- Po to zgłosiłeś się do programu. Leon, to ogromna szansa. Sama bym ją wykorzystała gdybym miała możliwość. I ty też byś mi doradzał, żebym jej nie marnowała, prawda?
Nic nie powiedziałem, bo miała rację. Gdyby się dostała i z mojego powodu chciałaby zrezygnować, nie pozwoliłbym jej na to. Ale to nie to samo! Violetta jest w ciąży. Jak mogę ją zostawić?!
- Nie masz nic przeciwko, żebym dzisiaj spotkała się z dziewczynami? Mają mi pomóc z przygotowaniami do ślubu. 
- Oczywiście że nie kochanie. Ja pójdę dzisiaj do Maxiego. 
- Do zobaczenia wieczorem - uśmiechnęła się i pocałowała mnie w policzek.

Violetta
Leon jest czasami niemożliwy. Nie chcę żeby przeze mnie marnował taką szansę. Ja sobie poradzę. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam do domu. Cami i Naty będą u mnie za pół godziny, a Fran i Lara się spóźnią. Całą drogę myślałam o Leonie. Wiem, że nie chce wygrać, bo mnie kocha i nie chce mnie zostawić, ale ja na to nie pozwolę. Zatrzymałam się przed domem. Na schodach zobaczyłam siedzącą dziewczynę. Skądś kojarzyłam te blond włosy...
- Clara? Czego znów chcesz? - zapytałam, gdy wyszłam z samochodu. Dziewczyna podniosła głowę. W jej oczach zobaczyłam nienawiść. Czy ona nie może dać mi spokoju?!
- Jeszcze się głupio pytasz? Chcę odzyskać Leona. On powinien żenić się ze MNĄ, a nie z TOBĄ. Jesteś z nim w ciąży! To ja powinnam być, nie ty! 
W jej ręku błysnął nóż. Przypomniał mi się sen, w którym okaleczyła  mi twarz. Ciarki mnie przeszły. Ona jest nienormalna! I tym razem to nie sen...
- Clara, uspokój się. To do niczego nie doprowadzi...
- Zamknij się! Dobrze wiem, co robię. A może ty się mnie boisz? Nie... Przecież Violetta Castillo się mnie nie boi. Nie kochana. Nie boisz się mnie tylko, gdy Leon jest z tobą, ale rozejrzyj się... Nie ma go tu. I twoich przyjaciółczek też nie ma. I co teraz zrobi odważna Viola? Będzie twardo stała w miejscu czy ucieknie?
Coraz bardziej się jej bałam. W tym momencie nie miałam pojęcia do czego jest zdolna. A co jeśli coś mi zrobi? Co jeśli zrobi coś mojemu dziecku?! Zaczęła się do mnie zbliżać. A ja powoli się cofałam. Po chwili rzuciła się na mnie, ale "tylko" rozcięła mi ramię. Poczułam, że mam mokrą bluzkę. Spódnica też robiła się czerwona.
- Nie martw się. Dzisiaj nic poważnego ci nie zrobię. Będziesz cierpiała tak, jak ja cierpiałam. Ale jeśli piśniesz choć słówko Leonowi, nie będę już taka miła. Do zobaczenia jutro... - powiedziała i odeszła.
Weszłam do domu i poszłam do łazienki. Na lewym ramieniu miałam ranę długości około 7 centymetrów. Próbowałam zatamować krwotok, ale powoli kończyły mi się ręczniki. Twarz miałam całą mokrą od łez. Makijaż spływał mi razem z nimi. A ubrania były całe czerwone. Dlaczego on mnie tak dręczy? Co ja jej zrobiłam?! To ona zerwała z Leonem. Usłyszałam Naty i Camilę. Zupełnie zapomniałam, że miały przyjść. Nie było sensu się chować, bo i tak było za późno.
- Violu, gdzie jesteś? - zapytała Naty.
- Chyba jest w łazience - odpowiedziała jej Cami. - Violetto, mamy kilka katalogów i adresów dla cie... O mój boże! Violu, co się stało?!
Obie zbladły i kucnęły przy mnie. Straciłam tyle krwi, że ledwo trzymałam się na nogach. W jakiś sposób zatamowały krew i opatrzyły mi rękę. Pomogły mi zejść do salonu. Siedziałam pod kocem, Cami sprzątała łazienkę, a Naty robiła nam herbatę. Brunetka przyszła z kubkami i ciastkami. Usiadła koło mnie i zaczęła mnie tulić. Po chwili dołączyła też do nas Camila. Siedziałyśmy jakieś pięć minut, gdy przyszły Lara i Fran.
- Jesteśmy. Co się stało? - zapytała Fran, a ja wybuchłam płaczem. Pół godziny później uspokoiłam się na tyle, że mogłam w miarę normalnie oddychać i opowiedziałam im o akcji z Clarą. Wszystkie były przerażone. 
- Musisz powiedzieć Leonowi - powiedziała Lara.
- Wiem, ale wtedy on zrezygnuje z programu.
- I tak się dowie - powiedziała na głos Naty. To samo przemknęło mi przez myśl. Poza tym, nie lubię i nie umiem ukrywać czegokolwiek przed Leonem. 
Siedziałyśmy jeszcze chwilę i wzięłyśmy się za przygotowania do ślubu. Cami zamawiała kwiaty, Naty DJ'a, Lara kelnerów i kucharzy, Fran wypisywała zaproszenia, a ja przeglądałam katalogi z sukniami ślubnymi, chociaż sprowadzało się to do tego, że bezmyślnie przerzucałam kartki i myślałam cały czas o Clarze, Leonie, o mnie i o dziecku... Boję się jej... O 21 Maxi przywiózł Leona i poodwoził dziewczyny do domów.
- Hej skarbie - przywitał się ze mną mój przyszły mąż i pocałował mnie delikatnie w usta. - Dobrze się bawiłaś? - po raz kolejny się rozpłakałam. - Ej, co się stało? - zapytał stroskany.
- Obiecujesz, że nie zrobisz nic głupiego ani nie wycofasz się z programu?
- Obiecuję.
- Leon...
- Violu, obiecuję, że nie zrezygnuję. Powiedz co się stało.

Leon
Z każdym jej słowem byłem coraz bardziej wściekły. Jak Clara mogła zrobić coś takiego mojej Violettcie?! Czy ta zołza nie może w końcu odpuścić?! Czy ona nie rozumie, że mam jej dosyć i jej nie kocham?!
- Violu, spokojnie. Obiecuję, że już nic ci nie zrobi. Musimy iść na policję. Albo mam jeszcze lepszy pomysł... - powiedziałem co przyszło mi do głowy. Chyba jej się spodobało. Od razu zadzwoniłem do Clary i zacząłem się wydzierać do słuchawki. Nie musiałem grać. Byłem wściekły. Potem zadzwoniłem w jeszcze jedno miejsce. Wszystko zostało ustalone. Dziesięć minut później zadzwonił telefon Violi. Wzięła rozmowę na głośnik.
-Nie myślałam, ze jesteś aż tak głupia. Przecież cię ostrzegałam. Niemądra Viola... Co ja mam z tobą zrobić...? Już wiem. Spotkamy się dzisiaj w nocy. Obiecuję.
Violetta cała drżała. Próbowałem ją uspokoić i chyba się udało. Po kwadransie spała jak dziecko. Dziecko... Jak dobrze, że Clara nie zrobiła nic gorszego... Jak ona może w ogóle myśleć, ze po czymś takim mógłbym z nią być?! Nawet nie wiem, kiedy zasnąłem. Obudził mnie krzyk. Na szczęście to nie była Viola. To Clara. 

Chwilę wcześniej
Violetta
Obudził mnie odgłos otwieranych drzwi. To pewnie Clara. Leon śpi, albo udaje, że śpi. Nacisnęłam wcześniej przygotowany przycisk i otworzyłam jedno oko. Zobaczyłam pochylającą się nade mną postać. Jednak zanim zdążyła cokolwiek zrobić, została złapana przez policjantów. Rodzice Leona mają znajomego w policji i to do niego zadzwonił Leon. Razem z dwoma współpracownikami zastawił pułapkę na moją prześladowczynię. I została złapana. Nasza policja nie jest jednak taka nieudaczna...
- Ja się zemszczę! Zobaczysz Violetto! - Krzyczała, gdy policja wyprowadzała ją z naszego domu. Nagle poczułam, ze jestem strasznie zmęczona. Leon zamknął drzwi na klucz i zaniósł mnie do sypialni. Po chwili oboje spaliśmy jak zabici.



********
Rozdział miał być wczoraj, ale nie byłam w stanie nic napisać ;p
Podoba się? Mi nawet, nawet ;)
Co do wykreślanki: Fran i Cami mają po dwa głosy, ale myślę,
że powinna odpaść Camila,
więc odpada Cami i Fede.
Kto następny? :)

Następny rozdział już jutro :)

1 komentarz:

  1. fajny rozdział mi się podoba mam nadzieje że Clara zostanie zamknięta w więzieniu na długie lata i nie ucieknie :) czekam na kolejny rozdział a z wykreślanki niech odpadnie 16

    OdpowiedzUsuń