Violetta
Po śniadaniu pojechałam z Leonem na posterunek, aby złożyć zeznania, a potem pojechaliśmy do szpitala. Sama na to nalegałam, bo bałam się, że po tym stresie, który przeżyłam, coś stało się dziecku. Chyba nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. Leon zaczekał przed salą, a ja poszłam na badania. Na szczęście nic nie było ani mi, ani dziecku. Wróciliśmy do domu. Przyszli do nas znajomi. Chłopacy oglądali mecz, a my siedziałyśmy w kuchni i dalej planowałyśmy przyjęcie. Wesele ma się odbyć w tę sobotę. Nie mogę się już doczekać. Jutro, gdy Leon będzie ćwiczył do programu, ja, Lara, Fran, Cami i Diego jedziemy do sklepu przymierzać suknie. Naty już ma sukienkę. Diego oczywiście robi za szofera. Generalnie nikt nie chciał z nimi jechać. Leon, Marco i Fede mają program. Maxi i Diego kłócili się jakieś 15 minut, dopóki Naty nie zaproponowała zawodów. Mili obiec dom dookoła. Ten kto pierwszy przybiegł, był wolny. Na nieszczęście Diego, zaatakowały go Vilu i Leoś. Strasznie urosły w ostatnim czasie. Angie już wyszła ze szpitala, ale wciąż musi odpoczywać. Tata cały czas z nią jest i wiem, że dba o nią. Swoją drogą, powinniśmy ich odwiedzić. I rodziców Leona też.
Następnego dnia
- I pamiętaj: masz ćwiczyć! Naty i Maxi cię przypilnują. I masz to zrobić porządnie.
- Tak jest mamo - uśmiechnął się łobuzersko i zasalutował.
- Kocham cię wariacie - pocałowałam go delikatnie.
- Ja ciebie też księżniczko.
Wsiadłam do samochodu i pojechaliśmy do pierwszego sklepu. Tylko Fran kupiła sobie niebieską sukienkę. Wyglądała świetnie. Pojechaliśmy do następnego. Tam był większy wybór. Cami kupiła sobie zieloną sukienkę, a Lara, która będzie moją druhną beżową. Wyglądała przecudnie. Ja tez wybrałam sobie suknię. Była idealnie biała. Dziewczyny były zachwycone. Ja też. Leonowi też powinno się spodobać. Wróciliśmy do mnie i czekała nas miła niespodzianka.
Dwa dni wcześniej
Ludmiła
Fran do mnie zadzwoniła i opowiedziała o sytuacji z Clarą. Jak dobrze, że ją zamknęli. Mam nadzieję, że na długo. Bałam się o Violę, to musiało być dla niej straszne. Zeszłam na kolację i byłam nieobecna. Cały czas myślałam o mojej przyjaciółce. Powinnam przy niej być. Planowałam jechać na jej ślub, a potem znów wrócić do Irlandii, ale muszę być przy Violettcie.
- Ludmi, chcesz jeszcze kurczaka? Ludmiło...
- Słucham? Przepraszam bardzo, zamyśliłam się.
- O przyjaciołach?
- Moja najlepsza przyjaciółka miała niemiłą sytuację z byłą dziewczyną jej narzeczonego. Choć niemiła to za mało powiedziane. Muszę do niej jechać.
- Rozumiem skarbie - uśmiechnęła się ciepło. - Przyjaciółka cię potrzebuje i musisz przy niej być. Tym bardziej, że niedługo wychodzi za mąż. Odwiedzisz nas jeszcze kiedyś?
- Skąd pani wie, że chcę wrócić na stałe?
- Widzę po twoich oczach. Będziemy za tobą tęsknić.
- Ja za wami też - przytuliłam ją i jej dzieci. Przywiązałam się do nich i to bardzo. Po kolacji poszłam do swojego pokoju i zamówiłam bilety do Buenos Aires. Dwa dni później siedziałam w samolocie. Byłam gotowa wrócić. Pogodziłam się z tym, co się stało i wiedziałam, że Tomas to już zamknięty rozdział. Gdy wylądowałam, od razu pojechałam do domu Leonetty. Usłyszałam głos mojego przyjaciela. Weszłam do salonu. Leon ćwiczył piosenkę. Pewnie do programu. Naty czytała książkę, a Maxi grał na pianinie.
- Nie przeszkadzam?
- Ludmiła!!! - wszyscy się na mnie rzucili. - Wróciłaś!!!
- Oczywiście, że wróciłam. Stęskniłam się za wami.
- Coś chyba przytyłaś - zażartował Leon. Dobrze wiedział, że jestem w ciąży.
- Za tobą stęskniłam się najmniej. Gdzie Viola?
- Pojechała po suknię - odpowiedział mi Maxi.
Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać. Brakowało mi tego. Jakąś godzinę później usłyszeliśmy samochód na podjeździe. Po chwili do domu weszła uśmiechnięta Viola. Patrzyła na mnie zdezorientowana, a potem uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- LUDMIŁA!!! - rzuciła mi się na szyję. - Myślałam, ze przyjedziesz dopiero w czwartek.
- Za bardzo tęskniłam. Jednak rozmawiać z tobą na żywo to nie to samo, co przez komputer.
- Na długo wróciłaś? - zapytała Lara, gdy mnie puściła.
- Planuję zostać na stałe - uśmiechnęłam się, a dziewczyny zaczęły piszczeć z radości. - Leon, Violetto, nie macie nic przeciwko, żebym u was nocowała? Sprzedałam tamto mieszkanie i muszę sobie znaleźć nowe...
- Jasne, ze możesz zostać. Leon, przygotuj pokój gościnny. Pół godziny później przyjaciele rozeszli się do swoich domów, Viola poszła do łazienki, a Leon zmywał po kolacji. Chciałam włączyć telewizję, ale ktoś zadzwonił do drzwi. Poszłam otworzyć.
- Ludmiła?
******
Kto to? O.o Sama jeszcze do końca nie wiem XD
Z wykreślanki odpada Maxi, kto następny?
Coś słabo komentujecie ;(
Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńOdpada nr 8.
Rozdział cudowny! Jej, już 45 rozdział!
OdpowiedzUsuńJa jak przeczytałam to: Jutro, gdy Leon będzie ćwiczył do programu, ja, Lara, Fran, Cami i Diego jedziemy do sklepu przymierzać suknie. - Nawet nie wiesz jak się uśmiałam. <3 Ale dopiero później przeczytałam, że Diego robi za szofera :D Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Napiszesz jeszcze dziś? Kiedy będzie ślub Leonetty i Caxi? A wykreślanki odpada 7! Wpadnij do mnie: http://story-leonietta.blogspot.com/ - Już jest 8 rozdziałów!
Odpada 7 !!!
OdpowiedzUsuń7 odpada!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :*
OdpowiedzUsuńA odpada 7 :)
Mam nadzieję, że szybko będzie next <3